Zanim zabiorę się za samą książkę, muszę napisać kilka słów o Arin Murphy-Hiscock. Autorka jest wysoką kapłanką klanu Schwarzwaldu w Kanadzie. Napisała m.in. Green Witch oraz Księgę Urody Czarownic. Poza pracą w swojej wspólnocie odprawia rytuały, prowadzi warsztaty i redaguje. Jej pasją jest również wiolonczela i szycie. I choć nie mogę powiedzieć, że jestem Wiccanką, jak Arin, to jednak jej książki są napisane w naprawdę przyjemny, lekki sposób. No i spójrz na szatę graficzną! Wydawnictwo Kobiece postarało się, by okładkowe sroczki zawiesiły oko na tych książkach!
Czy oceniasz książkę po okładce?
Oczywiście! Tak, wiem że to niechlubna opinia i prawie nikt się do niej nie przyznaje, ale nie będę Cię oszukiwać. Częściej sięgnę po ładną książkę niż byle jak wydaną. A niektóre okładki wprawiają mnie w pisk niczym dziecko w fabryce cukierków.
Myślałam, że ostatnia książka Devin’a Huntera będzie hitem roku w kategorii „piękna książka o czarach” ( tak, to mój własny ranking).
Jednak kiedy zobaczyłam „W domu Czarownicy” wiedziałam, że muszę ją mieć! Czy powinny mieć ją też i inne Wiedźmy? Sprawdźmy!
Czego dowiadujemy się z opisu?
„Spraw, aby twój dom był prawdziwie magiczny (…)” – każda Wiedźma dba o dom (mam rację?). W ten czy inny sposób. Słyszałam już o Kitchen Witch – tych od magii gotowania, Green Witch – od ziół, jest jeszcze pewnie masa różnorakich nazewnictw, a uwierz mi, że chciałabym teraz specjalistycznie wymienić każdą z nich jednak… nie przepadam za etykietkami i łatkami/ szufladkami.
Wracając. Z książki każda Wiedźma Domowa ma dowiedzieć się jak wykonać rytuały ochraniające najbliższą przestrzeń, wpleść magię do menu, opanować sekrety kociołka, stosować prastare praktyki wiedźm domowych a nawet zająć się rękodziełem.
Czy to wszystko uda się przekazać na lekko ponad 260 stronach?
Co w książce piszczy…
Książka podzielona jest na 11 rozdziałów. Od pojęcia ogólnego i wprowadzenia w temat, poprzez omówienie kotła, bóstw, wskazówek jak chronić i oczyszczać dom, po kukiełkę z liści kukurydzy aż do błogosławieństw poszczególnych pomieszczeń.
Czytając książki autorki nie mogę oprzeć się wrażeniu, że czytam jednocześnie jakiś psychologiczny poradnik. Należy wsłuchać się w siebie, działać intuicyjnie… Nie spieszyć się. To z jednej strony kojące i ma całkowitą rację prawa bytu, bo przecież w magii nie dostaniemy nic na „już”, ale z drugiej strony bywa miejscami rozpraszające.
Poza omówieniem Bóstw domowych z różnych stron świata ( Hestia, Westa, Brigid ale także kilka słów o Tsao Wang, Gabiji, Frigg) mamy też różnego rodzaju duchy domowe. Wiesz jaki duszek uwielbiał owsiankę z płatkiem masła na świąteczne śniadanie?
Znajdziemy też opis materiałów które znajdziemy w domu, tj.. miedź, żelazo, porcelana czy szkło.
Przeczytamy również o skojarzeniach, które mogą przywodzić nam przedmioty takie jak mikser czy wolnowar a nawet wypiekacz do chleba. Z tym ostatnim wiedźmy powinny się kojarzyć wygoda i dostatek. Ja sama wypiekacza nie mam, ale w książce zapisany jest przepis na chleb domowy, maślane bułeczki a nawet poczciwa Focaccia. Albo poczciwy, bo to też chlebek swego rodzaju. Fani mięsa i ziołowych herbatek (jak ja!) również nie powinni być zawiedzeni. Przepisów jest dosłownie kilka, no ale umówmy się. Nie jest to książka kucharska.
Oczyszczanie i ochrona u Czarownicy.
Czyli najbardziej interesujący mnie temat! Tutaj znajdziemy instrukcję zabezpieczenia progu domu, budowaniu zabezpieczeń (nie bardzo rozumiem chyba jednak przed czym te zabezpieczenia, bo można to odczytać różnorako, mamy tu jednak nawiązanie do pracy z żywiołami, co uważam za plus) ale także zdejmowaniu, techniki ochronne z użyciem kamieni i roślin i tu też na plus gdyby… Gdyby nie ta biała szałwia wszędzie. Czemu mnie to irytuje? O tym przeczytasz TUTAJ.
Jest mini instrukcja wykonania pęczku do smużenia, sposobu kadzenia – wszystko fajnie i przejrzyście.
Na koniec kilka rytuałów. Ostatnie 16 stron to zaklęcia i praktyki, z którymi nie do końca się zgodzę, ale to moje osobiste preferencje.
Podsumowanie!
Mimo iż Wiccanką nie jestem i nie wszystko jest dla mnie tak naturalne i zgodne z moją praktyką, to książki pani Murphy-Hiscock mają jedną, niepodważalną wspólną cechę. Przyjemnie się je czyta! Nie jest to sposób narzucający nam cokolwiek, część z tych praktyk sama wykorzystuję, część jest oczywista ale dowiedziałam się również czegoś nowego a wiedza to najcenniejszy dar!
Już pomijam urodę samej książki, chociaż zasługuje na pochwałę, ale rozdziały są spójne, fajnie prowadzą czytelnika i nawet totalna Baby Witch się tu znakomicie powinna odnaleźć!
Jeśli więc dom jest ostoją Twoją, a więź z domostwem (różne pojęcia) niezwykle silna, może właśnie okazać się, że jesteś idealną Wiedźmą Domową! Warto przeczytać i sprawdzić!
Minusy? Mało, ale jednak je widzę. Przede wszystkim różnice kulturowe (Kanada a Polska to jednak spora przepaść). Słowiańskie wiedźmy też mogą niewiele z niej wyciągnąć jeśli chodzi o głębszą wiedzę, chyba że potrafią sobie przełożyć tamtejsze rytuały.
No i ta biała szałwia do wszystkiego… A można inaczej.
Ostatnia rzecz, choć ciężko nazwać to minusem – pamiętać trzeba, że praktyka jest Wiccańska, chociaż niektóre zasady dość podobne.
Przeczytasz?
Do 17 października książka dostępna wraz ze starannie dobranymi gadżetami w box’ie Witchcraft Kit! Nie przegap!
Złap mnie również na instagramie, gdzie znajdziesz dość ciekawy konkurs oraz kody rabatowe, by było jeszcze taniej!
A Wiedźmi kalendarz adwentowy znajdziesz TUTAJ. Ilość mocno ograniczona!
Buziaki, Wasza Wiedźma!